środa, 28 października 2015

Taka Tam Historia#2

WPROWADZENIE
Kapitan Ameryka, zawsze był patriotą, zawsze walczył do końca, bał się ofiar w cywilach. Więc nie powinno was do dziwić, że był nawet gotów poświęcić życie, byle tylko ratować bezbronnych ludzi. To był on, nie bał się śmierci…gdyż był on prawdziwym żołnierzem i szanował życie innych ludzi, nie tak jak inni którzy nie patrzyli się za siebie i byli gotów zabić, by tylko sami mogli żyć…

TAKI TAM ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kiedy wybuchła ta straszliwa wojna, z tego co już mi wiadomo trzecia to mieliśmy rok 2015. Ulice powoli zaczęły się wyludniać. Ludzie powoli zaczęli umierać z głodu, od kul które dostawali od wojsk przeciwnika. Taka prawda nikt nie bał się wtedy zabijać. Był jednak wtedy jeden człowiek, który życie ludzkie szanował i bronił ponad wszystko-tak to był Kapitan Ameryka-Amerykańska legenda, która zniknęła na wiele lat, by znów pojawiać się gdy nadejdzie tak pora. Ta pora już nadeszła z wybuchem trzeciej wojny światowej. Próbował on nie dopuścić do rozlewu krwi. Nie był on może już taki jak kiedyś, Czas przecież każdego zmienia. Udało mu się zgromadzić paru ludzi w jednym budynku. No bo gdzie indziej miałby ich bronić, no chyba nie na ulicy, gdzie w każdej chwili ktoś może dostać strzał w głowę i umrzeć. No więc zgromadził ich w tym domu. Było ich pięcioro, tak pięcioro: Dwie Kobiety, Dwóch mężczyzn, jedno małe dziecko które nie wiadomo do kogo należało , nie wiadomo było czy rodzice tego dziecka jeszcze żyją. No więc było ich pięcioro z tego co piszę. Kapitan codziennie zdobywał dla nich jedzenia. Był to ogromny trudy, ale on to robił bo kochał pomagać, bo wiedział, że jak ludzie się od siebie odwrócą  to będzie koniec…koniec świata…

TAKI TAM ROZDZIAŁ DRUGI
Dzisiaj był z tego co wiem czterdziesty piąty dzień po wybuchu wojny. Trudno było już o posiłek, nawet o konserwę. Na ulicy nie było już nikogo nawet słyszeć. Kapitan jednak ruszył też dziś szukać pożywienia i leków, To drugie było im bardzo potrzebne, bo jedna z kobiet, dostała rykoszeta i cudem przeżyła…Bogu dzięki, rzecz oczywista. Kapitan więc ruszył w stronę stacjonującego parę kilometrów od nich wojska wroga…a może lepiej to nazwać inaczej, wojska wrogiej armii, na jedno wychodzi ale… No więc tak ruszył tam, w swoim  cywilnym stroju. Bo kostium parę lat temu spalił i obiecał sobie że już nigdy nie włoży na siebie czegoś takiego,  że nie ma już znaczenia czy heros chodzi w kostiumie czy w cywilu, bynajmniej on nie widział różnicy. Po paru kilometrach drogi Kapitan Ameryka, a może powinienem napisać Stave Rogers, było by to chyba bardziej na miejscu, dostał się w końcu do obozu wojska. Po cichu wkradł się na jego teren. Zdjął żołnierzy. Nikt tego nie widział, ale trzeba przyznać, że gość jest niezły, Bo zrobił to w bardzo rekordowym czasie. Potem ruszył już tylko po leki i pożywienie, znalazł to i wrócił do Bazy/Mieszkania jak kto woli…

TAKI TAM ROZDZIAŁ TRZECI
Steve opatrzył kobietę i rzekł
-Jakbym musiał odejść, to proszę was o to żebyście walczyli do końca…chodzi mi o to że jakbym po prostu nie mógłbym dłużej z wami być, no wiecie o co chodzi
Wszyscy zgodnie kiwnęli głową
-Więc, trudno mi to powiedzieć, ale wiem jak zakończyć tą bezlitosną wojnę i chciałbym jutro was opuścić
-Jutro?-spytała jedna z kobiet
-Tak, Jutro-odparł Kapitan
Wszyscy popatrzyli na Kapitana ze zdziwieniem jakby gadał w całkiem innym języku
Reszta dnia minęła dla nich dość ponuro…no bo przecież ich przyjaciel, obrońca chciał odejść…

TAKIE TAM ZAKOŃCZENIE

Minął dzień, skończyła noc. Steve Rogers, opuścił mieszkanie, zostawił swoich przyjaciół i ruszył naprawić świat. Ruszył stawić czoło niebezpieczeństwu wiedział iż jeżeli nie on to raczej nikt temu nie podoła. Tak więc minęło parę miesięcy i wojna się zakończyła. Może nie Happy Endem, bo wiele ludzi straciło przez nią życie…ale liczy się to, że się zakończyła i życie na ziemi może płynąć w końcu normalnym nurtem…. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz