Ryszard ocknął się i zauważył, że nikogo obok niego nie było. Leżał sam na ziemi w strefie negatywnej. Gdy wstał zaczął szukać w kieszeni pilota do swojego urządzenie. Nic jednak tam nie znalazł. Ryszard popatrzył się w dal przed siebie i ujrzał dziwną chmurę, zbliżała się w jego kierunku.Przestraszył się i zaczął uciekać, było już jednak za późno bo chmura stanęła nad nim, a on zemdlał. Gdy się obudził ujrzał na swojej twarzy bliznę. Ryszard całkiem smutny, położył się spać i zasnął, nie widząc, że ta blizna stanie się jego znakiem rozpoznawczym na całe życie.
W tym czasie natomiast Jan wraz z Sandrą i Tomaszem szli przed siebie.
Wiedzieli, że muszą się stąd wydostać, że muszą znaleźć jakieś wyjście.
-Jan...masz jakiś pomysł?-spytała Sandra
-A co ja Ryszard...Nie mam-odparł
-Musimy się stąd wydostać-stwierdził po chwili-to wystarczy?
-To i my wiemy-powiedział Tomasz
Po chwili nad ekipą rozszalała się burza. Lało jak z cebra. Cała trójka zaczęła biec przed siebie, gdy nagle huknęło i oni zemdleli. Gdy się obudzili Tomasz zauważył, że jest cały z kamienia, Sandra natomiast gdzieś znikła choć było ją słychać, Jan się palił ale się nie bał
-Boże co się stało?-spytała Sandra patrząc do góry
-On ci nie powie-stwierdził Jan-Nie teraz
Cała trójka popatrzyła się na siebie, po chwili Jan zgasł a Sandra się pojawiła. Tomasz natomiast został taki jaki był, kamienny.
Cała trójka ruszyła przed siebie.
Ryszard w tym czasie stanął na własne nogi i również ruszył. Wędrował przez strefę negatywną dopóki nie napotkał przeszkody na swojej drodze. Był to wielki mur. Skąd do cholery wziął się tu wielki mur-pomyślał Ryszard. Po chwili obok niego stanął starzec z długą brodą i spytał
-Czego szukasz, synu?
-Żony, zięcia i dawnego przyjaciela-odparł
-Mogę ci pomóc,za małą przysługę oczywiście-powiedział starzec
-Za jaką?-spytał zdziwiony Ryszard
-Pomożesz mi odbudować mój dom-odrzekł starzec
-A, gdzie on jest?-spytał Ryszard
-Tu nie daleko-odparł starzec i pogładził się po brodzie
-Prowadź, starcze-rzekł Ryszard
-Nie jestem starcem,tylko cesarzem tego oto miejsca-odparł starzec i zaprowadził Ryszarda w miejsce swojego domu. Był zniszczony, to za pewno, przez tą burzę co miała dziś miejsce.
Po chwili Ryszard zbierał materiały do naprawy. Naprawa budynku zajęła mu niespełna godzinę.
-Dziękuję synu-odparł Cesarz i teleportował go w stronę Sandry, Jan i Tomasza
-Co ty tu robisz?-spytała oburzona Sandra
-Chciałem was przeprosić-powiedział Ryszard
-Wsadź sobie to przeprosiny w dupę-powiedział Tomasz i rzucił się na Ryszarda z pięściami...
KONIEC CZĘŚĆ II
POZDRAWIAM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz